Wałbrzych - dolnośląskie

Zaczęło się od tego, że koleżanka z pracy powiedziała mi, że w jej bloku słychać ciągłe, przeraźliwe wycie psów. Zwierzaków nigdy nie było widać, słychać było tylko skomlenie i szczeki. Straż dla zwierząt wielokrotnie była powiadamiana, jak zwykle zero reakcji, nie przyjechali ani razu. Zdecydowałam się, że sama sprawdzę co się dzieje. Drzwi od mieszkania otworzyłam mi kobieta, jak się okazało głuchoniema. Zobaczyłam 4 psy, ale raczej nazwałabym je szkieletami, biedaki wychudzone do granic możliwości, a oprócz tego jeszcze 4 szczeniaczki. Dowiedziałam się od właścicielki, że nie ma ona pieniędzy na życie, nie starcza na jedzenie dla niej, tym bardziej dla psów. Kobieta płakała, że psy wyją z głodu, a ona nie ma ich czym nakarmić, a do schroniska nie chce oddać...
Zadeklarowałam się wozić karmę dla psiaków, żeby ją odciążyć finansowo. 3 z psów to kundelki, jeden mieszanka Husky, któremu też będę chciała znaleźć inny dom. Właścicielka nie wychodziła z nimi, bo nie miała pieniędzy na smycze, razem z koleżanką zawiozłyśmy jej szelki dla Husky i teraz kobieta wychodzi z nim codziennie. Zdaję sobie sprawę jednak, że nie będzie w stanie utrzymać 4 psów plus szczeniaki, skoro nie starcza na jedzenie, nie starczy też na leczenie, czy inne wydatki.
Teraz najważniejsze są szczeniaczki, póki są małe trzeba znaleźć im domek. Odrobaczyłam i odpchliłam pieski. Maleństwa mają około 2 miesięcy. Możliwy dowóz psiaków.
Jak nie znajdzie się dom trafią do schroniska. Warunkiem adopcji jest wizyta przedadopcyjna w domu i podpisanie umowy adopcyjnej. Wszystko dla dobra psiaków.