Łódź - łódzkie

Te trzy urocze szkraby urodziły się na ogródkach działkowych prawdopodobnie w ostatnim tygodniu kwietnia. Od małego nie miały lekko, ich Mama została zabrana na zabieg sterylizacji kiedy kociaki miały kilka dni. Tylko dzięki wielkiej woli życia przetrwały 4 dni bez Mamy i są jeszcze na świecie. Najwyraźniej wiedziały, że muszą być silne, bo czeka na nie jeszcze wiele dobrego. Pan, na działce u którego urodziły się kociaki, stara się im zapewnić jak najlepszą opiekę. Próbuje socjalizować Maluchy, codziennie przyjeżdża je karmić, leczyłby też ich katar gdyby udało mu się je złapać. W związku z tym, że kociaki jeszcze trochę boją się człowieka, Maluszki nie były odrobaczone, nie były też szczepione. Będziemy oczywiście starać się jak najszybciej kociaki wyleczyć, odrobaczyć i zaszczepić, ale potrzeba jeszcze na to trochę czasu, ich Opiekun nie chce fundować im traumy póki nie do końca dobrze czują się z człowiekiem. Gdyby znalazł się ktoś chętny aby dać dzieciakom dom, akcję przyspieszymy i będziemy łapać jak tylko będzie potrzeba.

Kociaki są rozkoszne. Dwa Maluchy są dymne o pięknych karmelowych oczach, trzeci biało srebrny, o wyjątkowym marmurkowym umaszczeniu. Choć są nieco nieufne, to uwielbiają się bawić wędką trzymaną przez człowieka, a jak zapomną się w zabawie potrafią nawet wskoczyć na kolana (a potem szybciutko zmykają, jak się zorientują, że to ludzka ręka je głaszcze).

Niestety nie wszyscy ludzie na działkach maja tak wielkie serca jak ich Opiekun. Niektórzy nie są im życzliwi i jest ryzyko, że kociaków ktoś może chcieć się pozbyć, tak jak zeszłorocznego miotu. W okolicy działek są też lisy i jednemu z dorosłych kotów, którymi opiekuję się Pan, już niestety lis zrobił krzywdę i w tej chwili próbujemy wyciągnąć go z tego. W starciu z lisem mały kociak nie ma jednak żadnych szans… Podobnie jak i w starciu z człowiekiem…

Wiem, że proszę o niemożliwe… że kociaki bez szczepień, nie odrobaczone, z katarem, o nieznanej jeszcze płci, są na samym końcu kolejki adopcyjnej. Ale może na ich widok komuś szybciej zabije serce, może ktoś z Państwa może im zaoferować dom, choćby tymczasowy? Wiem, że kociakom na start będzie trzeba pomóc, a może i dać czas na oswojenie, ale może pomimo tego się uda? Cuda się przecież zdarzają, a te kociaki naprawdę potrzebują cudu…