Żywiec - śląskie

Marley trafił do schronu,przyniosła Go babcinka. Mówiła,że błąkał się od kilku tygodni... Ludziska przepędzali Go spod klatek :/ Trafił do kociarni i leżał jak zabity :( Zabrałam Go natychmiast do weta. Stan ogólny był kiepski, nigdy nie widziałam tak kichającego i kaszlącego kociaka! Ropa leciała z oczu i noska razem z krwią, na nosku rana, pchła poganiała pchłę... :( Obecnie Marley jest pod stałą opieką weterynaryjną, w trakcie leczenia. Teraz dostaje antybiotyk. Czeka Go jeszcze oczywiście kastracja. Marley szuka swojego domku na zawsze.